Przyśniły mi się te kokosowe batoniki, a rano wstałam i postanowiłam, że powstaną już tego samego dnia. Miały być trochę jak bounty, ale mniej słodkie. Oprócz tego roślinne i najlepiej w ciemnej czekoladzie. Przeszukałam sieć, ale wszędzie gdzie spojrzałam, wegańskie bounty było przygotowane w wersji bez piekarnika. A ja chciałam właśnie pieczone. Żebym była pewna, że ich konsystencja nie będzie podlegała prawom fizyki i wahaniom temperatury.
Pierwsza wersja była porażką. Niedobre, ale zdrowe kokosanki zostały pożarte przez psy. Druga, już lepsza, trafiła nawet na zdjęcia z porażką kulinarną. Następna jest moim zdaniem bardzo zadowalająca i właśnie zajadam kolejną blaszkę pieczonych batoników kokosowych, ni to bounty, ni to kokosanki.
Batoniki są:
- wegańskie
- bezglutenowe
- słodkie
- oblane ciemną czekoladą
- MNIAM
POTRZEBNE SKŁADNIKI
- 1 szklanka wiórków kokosowych
- 1 szklanka mąki kokosowej
- 1/2 szklanki BIAŁEGO cukru
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 1/2 szklanki mleka kokosowego
- 1/2 szklanki mleka sojowego zmieszanego z 1 łyżeczką octu winnego
- 1/4 szklanki rozpuszczonego oleju kokosowego
PIECZEMY
- rozgrzewamy piekarnik góra-dół do 180°C
- mleko sojowe mieszamy z octem, żeby zgęstniało
- dokładnie mieszamy sypkie składniki
- dolewamy mleko kokosowe i mieszamy
- dolewamy zgęstniałe mleko sojowe wcześniej zmieszane z octem
- dolewamy rozpuszczony olej kokosowy i mieszamy
- wykładamy masę na blaszkę (u mnie blaszka 18×28) wyłożoną papierem do pieczenia i ugniatamy dokładnie, żeby uzyskać równą i zwartą warstwę
- wkładamy do piekarnika i pieczemy na delikatnie złoty kolor, aż ciasto stwardnieje (u mnie ok 40 min.)
- upieczone ciasto wyciągamy i studzimy w foremce
- zupełnie wystudzony kokosowe ciasto kroimy w prostokąty
- w rondelku topimy czekoladę do gotowania, z łyżeczką oleju kokosowego i zimną wodą, powinna być dość płynna, bo będziemy moczyć w niej batoniki (ja korzystam z czekolady do gotowania Wawel)
- wystudzone batoniki moczymy w czekoladzie, lub je smarujemy (nie staramy się bardzo, bo celowo nie ma być idealnie)
- posypujemy odrobiną kokosu
- wstawiamy w chłodne miejsce do wystudzenia
- zjadamy z tymi, których kochamy 🙂
Jak to zostało powiedziane u Puchatka, dzisiaj mam się trochę „wcale” bo choroba w naszym domu nie odpuszcza, ale bardzo liczę na wypoczynek już jutro. Idę zaś robić grzańca cydrowego, jak Czterej Pancerni napalić w piecu i nakarmić psy, bo zima w końcu pokazała rogi. A Was zapraszam do bounty- kokosanek w ciemnej czekoladzie 😀
Ciumaski ♥♥♥
A tutaj inne słodkie przekąski:
Share this Post