W najmniejszym stopniu, ani troszeczkę i ani ciut ciut nie czuję się ekspertką do Turcji 🙂 Byłam tam raz i przywiozłam wspomnienie wielu smaków i zapachów. Na pierwsze miejsce w tej kategorii wysunęły się: turecka kawa, pikle z ogórków i kiszonka z kapusty oraz bohaterka tego wpisu helva, czyli turecki deser.
Kiedy pierwszy raz nałożyłam sobie na talerzyk okrągłą beżową kupkę, nie wiedziałam, że to będzie aż taka miłość kulinarna … 🙂 W końcu, po kilku dniach mlaskania, zapytałam miłego pana, który nam to przyrządzał „co to jest?”. Ten miły pan, czyliFerhat trochę po rosyjsku, trochę po angielsku i trochę na migi, wyjaśnił mi, że to helva, czyli chałwa, ale nie ta, którą kupujemy na wagę, twarda i oleista. Helva to deser z kaszy manny, mleka i cukru. A więc w Turcji mamy chałwę i chałwę 🙂 Obie słodkie i pyszne i BAAAARDZO tuczące!
Kolejnego dnia Ferhat przyniósł mi swój przepis, który dzielnie przetłumaczył na język angielski, a ja właśnie go wypróbowałam. Podaję oryginalny przepis Ferhata, ale wychodzi z niego ogromna ilość tego deseru. Ja zrobiłam z połowy składników i też wyszło go mnóstwo, więc myślę, że warto podzielić proporcje nawet na 5.
Thank you Ferhat for your help and sharing your recipe with me 🙂 ♥

Thank you Ferhat for your help and sharing your recipe with me 🙂 ♥
Najpierw kilka wskazówek, które przyszły mi do głowy po wypróbowaniu przepisu w domu:
- zróbcie z mniejszej ilości niż w oryginalnym przepisie: z 1/3 lub 1/5
- wybierzcie grubą kaszkę manną, z drobnej i błyskawicznej wychodzi troszkę gorsza helva
- w wersji wegańskiej użyjcie ulubionego mleka roślinnego i oleju kokosowego zamiast masła
- można spróbować ograniczyć ilość cukru, myślę, że bez szkody dla smaku
- do helvy można dodać orzeszki pinii, a ja dodałam podprażone nerkowce
- na youtube można sobie podejrzeć filmy, w których widać jak się to robi (większość jest po turecku, ale widać jak się do tego zabrać)
SKŁADNIKI I PROCEDURA
A oto przepis Ferhata:
W jednym rondelku podgrzewamy do połączenia:
- 500 gr cukru
- 750 ml mleka (w roślinnej wersji dodałam mleko sojowe)
- 750 ml wody
- 50 gr masła (w roślinnej wersji dodałam olej kokosowy)
W drugim rondelku rozgrzewamy olej i dosypujemy kaszkę. A następnie mieszamy ją intensywnie i prażymy, aż się podpiecze na delikatnie brązowy kolor. Proporcje:
- 500 gr kaszki manny (grubszej i nie błyskawicznej)
- 50 gr dowolnego oleju (ja dałam więcej)
Kiedy kaszka się nam podpraży wlewamy do niej płyn, który nam się ugotował w drugim rondelku. Wszystko cały czas intensywnie mieszamy, a to syczy i bulgoce radośnie 😀 Jak helva zgęstnieje, nakładamy ładne kupki na talerzyki. Mamy do dyspozycji dwa sposoby: łyżką do lodów, albo malutką miseczką. Posypujemy cynamonem, orzeszkami, możemy polać słodkim syropem.
♥ Lepsza jest helva, które nie wyjdzie zbyt gęsta i twarda, ale to kwestia wyczucia, u mnie jeszcze wciąż niezadowalająca 😀
♥ Orzeszki piniowe, albo nerkowce (pocięte na kawałeczki) można dodać pod koniec, podczas gotowania.
♥ Moim zdaniem zimna helva jest lepsza niż ciepła.
Dużo mogłabym mówić o Tureckiej gościnności. O tym, że ludzie są tam pięknie ciekawi świata i otwarci. Może powstanie o tym kiedyś kolejny wpis?
Z Turcji oprócz przepisu na helvę w portfelu, smakołyków, szala i drobiazgów do parzenia pysznej tureckiej herbaty, wiozłam jeszcze śliczną lampę z tykwy. Wymarzona, zakupiona i hołubiona w podróży, nie dojechała …
Ale to już pewnie historia na inny wpis 🙂 Pewne rzeczy pewnie muszą pozostać marzeniami 🙂
Ciumaski ♥♥♥
Share this Post