LUDZIE PRZYCHODZĄ I ODCHODZĄ

In Życie Po Babsku by Basia8 Comments

Ludzie przychodzą i odchodzą. Czasem pobędą chwilę, przysiądą na ławeczce naszego życia. Innym razem rozgoszczą się na dłużej i stworzą iluzję, że tym razem zostaną już na zawsze, albo choćby na bardzo długo. Rozkładają swój życiowy bagaż w naszych szafach i to pozwala nam uwierzyć, że jesteśmy ważną cząstką ich życia.

Wiele spraw wtedy splata się we wspólne dobro. A jeśli jesteśmy relacyjni, spory kawałek naszej duszy oddajemy im z radością i wiarą, że tak należy. Budujemy małe wspólne światy, a każdy inny i unikalny, z nadzieją, że będą z nami zawsze. I wcale nie musi to być wielka miłość od A do Z, ale relacje tak proste, jak codzienne rozmowy z panią w sklepie, spotkania z koleżanką po pracy, kawa ze znajomym raz w tygodniu, czy wizyta na blogu, który śledzisz od jego narodzin.

Czasem ludzie odchodzą. Zamykają za sobą drzwi powoli i cichutko, wychodząc na palcach. Widzisz i słyszysz ich coraz mniej i rzadziej, aż w końcu pozostaje po nich cisza. Inni zatrzaskują drzwi z wielkim hukiem, tak żeby można słyszeć, widzieć i wiedzieć, że znikają z naszego życia. Poczuć ukłucie w sercu, a nawet przejść rozległy zawał.

Kiedy odchodzi ktoś, kto ma szczególne miejsce w naszym życiu zawsze pozostaje próżnia. To nic, że to naturalne prawo rozwoju świata i powinna nam towarzyszyć wiara w to, że skoro coś się kończy, to coś nowego się zaczyna.

Ludzie przychodzą i odchodzą, ale niektórzy wydeptują w sercu takie ścieżki, które nigdy nie chcą zarosnąć i zniknąć.

Codzienność jest jak szeroka droga, pokryta piachem i żwirem, po której poruszam się żwawo, wzniecając tumany pyłu. Zazwyczaj nie zwracam uwagi na ścieżki i zjazdy, które zarosły. Niektóre bardzo mocno, a inne tylko trochę, bo były zbyt ważne i szerokie w przeszłości. Czasem zwalniam i spoglądam w tamtym kierunku.

Wiem, że to musi wystarczyć.

Wydeptane ścieżki, którymi już nigdy nie pójdę.

Barbara Lew

Share this Post