Ubzdurało mi się, że chcę pączki pieczone w piekarniku, żeby nie było tego całego kłopotu ze smażeniem i żeby były trochę bardziej przyjazne wątrobie i talii, jako, że lato i te kostiumy kąpielowe, które są fajne dopóki nie spojrzymy w lustro 😉
Róża aż prosi, żeby obrywać jej płatki i ucierać, a potem, jak nasze babcie, nadziewać nimi wszelkie możliwe smakołyki. Moja pewnie błagałaby długo, bo zabiegana byłam, ale u Madzi, która robi piękne grafiki kulinarne znalazłam przepis, który jest TUTAJ , dostałam kopa motywacyjnego i utarłam swoje różyczki 🙂
Z pączkami to było do trzech razy sztuka. Tym razem w pieczeniu postanowiłam skorzystać z cudzej mądrości. Pączków jest dużo w sieci, ale pieczonych już mniej, a pieczonych wegańskich jeszcze mniej 😀 Pierwsze pączki okazały się bułkami. Drugie spaloną mamałygą. Dopiero numer 3 jest godny miana pączka, choć jednak smak jest inny niż pączka słusznie usmażonego w tłuszczu ♥ Przepis i patent na sklejanie skradziony od Wszystko jest w głowie 🙂 DZIĘKUJĘ!!!
Gwoli komentarza, mąż powiedział, że te pączki są inne niż pączki, a starszy syn, że to jednak pączki 😀 A ja, że dobre i łatwe 🙂
SKŁADNIKI
- pół kostki drożdży
- 2 łyżeczki cukru
- 1,5 szklanki dowolnego mleka (300 ml)
- 1/4 łyżeczki soli
- pół szklanki oleju
- 0,5 kg mąki
- róża utarta z cukrem
PIECZEMY
- pół kostki drożdży rozcieramy z dwoma łyżeczkami cukru w 1,5 szklanki ciepłego dowolnego mleka (u mnie migdałowego) i pozostawiamy na chwilę, żeby się „ożywiły”
- w tym czasie odmierzamy mąkę i mieszamy ją z solą w dużej misce
- do drożdży z mlekiem dodajemy olej i mieszamy, a potem wlewamy to do mąki
- łyżką, a potem dłońmi, lub mikserem (mieszadłami do ciasta) wyrabiamy ciasto drożdżowe i pozostawiamy przykryte ściereczką do wyrośnięcia, w ciepłym miejscu, czas może być bardzo różny
- wyrośnięte ciasto wyrabiamy ponownie i na stolnicy BARDZO DELIKATNIE posypanej mąką wałkujemy ciasto dość grubo w kształt prostokąta
- i tutaj GENIALNY PATENT (szkoda, że nie mój :D), zaznaczamy na połowie szklanką delikatne kółeczka, na środek nakładamy różę utartą z cukrem
- przykrywamy drugą połową ciasta
- wycinamy pączki szklanką i NAPRAWDĘ się trzymają 😀
- wykładamy nasze pączki na papier do pieczenia i zostawiamy odstępy, bo trochę wyrosną
- nagrzewamy piekarnik do 220°C BEZ TERMOOBIEGU, lecz tradycyjnie góra-dół i podrośnięte podczas nagrzewania pączki wstawiamy do gorącego piekarnika na ok.10 minut
- trzeba uważać, żeby się nie spiekły 🙂
- studzimy na kratce i posypujemy cukrem pudrem
GOTOWE
Gotowe więc jeszcze na koniec kilka uwag autorki pączków, które pomogły mi otrzymać PĄCZKI z piekarnika zamiast bułek NR 3. I kilka moich 🙂
- uwaga na zbyt dużą ilość mąki, bo wyjdą bułki, nie „podsypujemy” ciasta więcej niż to konieczne
- pieczemy bez termoobiegu bo inaczej wyjdą bułki
- pączki odbiegają smakiem od tych smażonych na tłuszczu, bo są bardziej „dietetyczne”
- róża podkreśla smak pączków, jeżeli używacie marmolady powinna być dość twarda
- ja wolę większe i wycięte większą szklanką, bo się nie spiekają na kamyczek
- najlepsze pierwszego dnia
- z podanej proporcji wychodzi bardzo różna ilość pączków, w zależności od wielkości szklanki i grubości wałkowania
- dobre do kawy, herbatki i mleczka 🙂
- I OSTATNIE NAJWAŻNIEJSZE!!! Są bardzo łatwe! Więc pieczcie i SMACZNEGO!!!
Share this Post