Troszkę z opóźnieniem 5 kolejnych blogów „SMACZNYCH DO CZYTANIA” (maj maturalny był jednak zbyt intensywny). A później najbardziej kruche i pyszne ciastka jakie jadłam, a potem upiekłam, czyli BAKALIOWE CIASTKA BABCI ANI 🙂
5 BLOGÓW „SMACZNYCH DO CZYTANIA”
Kolejna piątka blogerów, do których zaglądam z bardzo różnego powodu. Każdy blog jest inny i nie można ich w żaden sposób porównać. W każdym znajduję co innego. Łączy je jedno, wspaniali autorzy i zawartość, do której chce się wracać.
Zuzia i SZPINAK ROBI BLEE 🙂 czyli o gotowaniu bez tajemnic, o tym jak wprowadzać dziecko w świat nowych smaków. Wpisy Zuzi są pełne pięknych zdjęć i wiedzy dietetycznej (Zuzia jest psychodietetykiem). No i oczywiście ciekawe, innowacyjne przepisy dla „Szpinakożerców Małych i Dużych” oraz Zwyczajnych Łasuchów 🙂 Dużo miłości i mądrego rodzicielstwa. Spójrzcie tylko tutaj Do czego może przydać się brudna kuchnia . A potem pozwiedzajcie miejsce Zuzi.
Ania i DZIECI I PIENIĄDZE 🙂 czyli o relacjach w rodzinie i o tym jak nauczyć dzieci mądrego i zdrowego podejścia do pieniędzy. Ania dzieli się swoją wiedzą i zaprasza też innych blogerów do swoich „link party”. Dla mnie nazwa bloga dokładnie oddaje jego istotę. Dużo w nim o tym jak wychować dzieci tak, aby nie były materialistami, ale by gospodarowanie pieniędzmi nie budziło w nich frustracji . Zaglądnijcie Jak nie wychować materialisty . Pobuszujcie u Ani, bo warto!
Ania i DOMOLOGIA STOSOWANA 🙂 czyli całe mnóstwo domowych inspiracji, DIY i podróżowania z dzieckiem. Ania świetnie gotuje i inspiruje. Ale to co najbardziej cenię w jej blogu to jego wszechstronność i zainteresowanie nauką i edukacją w sekcjach Edukacja Domowa, Dziecko Pyta i Hyde Park. Czy ziarno wyrośnie mi w brzuchu jeśli je połknę? , to jedna z „perełek” z serii Dziecko Pyta. Dla mnie BOMBA 🙂 Blog Ani jest tak bardzo różnorodny, że nie sposób go opisać w kilku słowach. Tam trzeba być.
Julka i WOLISZPOLISH 🙂 miejsce, do którego zaglądam, żeby oderwać się od codziennego marudzenia, beznadziejnej papki w telewizji, a czasem po to, żeby podyskutować w komentarzach. Julka mówi o blogu „Głównym celem bloga jest pokazanie polskiej rzeczywistości i ludzi w innej odsłonie niż ta, którą serwują mainstreamowe media. ” I to jest właśnie to, za co lubię to miejsce w sieci. To powód, dla którego wracam tam regularnie. A ostatnio o czym poczytałam? Facebook wylogował mnie z przyjaźni
Kuba i KUBA OSIŃSKI, blog o bieganiu, fotografii i parentingu , czyli męski punkt widzenia, który bardzo mi odpowiada 🙂 Kuba biega i to jedna z rzeczy, których mu zazdroszczę. Bo ja nie biegam, ale chętnie o bieganiu czytam 🙂 To jest ta pozytywna energia, którą u niego znajduję. Zaglądam też na zdjęcia jego prywatnych Mrów i czytam rodzicielskie, domowe i lifestylowe wpisy. Pomożecie wilkom? to wybór na dzisiaj, ale miałam wielką chrapkę na starszy, o domu pod pogodnym niebem .
A teraz już pora na ciastka do kawy i czytania 🙂
Moja mama upiekła je wg pewnego przepisu, lecz zmieniła go delikatnie, żeby weganka mogła zjeść 🙂 DELIKATNIE oznacza, że z wersji oryginalnej zostały 3 składniki: mąka, proszek do pieczenia i soda oczyszczona 🙂
Ciastka są tak kruche w pierwszy dzień, że aż się przestraszyłam 🙂 Dzisiaj zjadłam dwa ostatnie na śniadanie i już były troszkę twardsze. Jak dla mnie tak pyszne, że i tak kruchość nie przeszkadza!
BAKALIOWE CIASTKA BABCI ANI
SKŁADNIKI
- szklanka płatków kukurydzianych (takich cornflakes)
- szklanka mąki
- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/4 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/2 szklanki orzechów (siekamy drobno)
- 1/2 szklanki słonecznika
- 1/4 szklanki miękkich rodzynek
- 2 łyżki miodu
- 15-20 dkg oleju kokosowego (ja użyłam 18dkg)
♥ można dodać jajko, jeśli nie jesteście weganami, wtedy ciastka lepiej się „skleją”
PIECZEMY
Płatki delikatnie zgniatamy (ale tylko troszkę, kawałki są ważne bo ciastka chrupią dzięki nim), dodajemy posiekane orzechy, słonecznik, rodzynki i mąkę wymieszaną z proszkiem i sodą. Na koniec dodajemy rozpuszczony olej wymieszany z miodem (tylko rozpuście, nie podgrzewajcie). Dodajemy do sypkich produktów. Mieszamy dokładnie, żeby się wszystko jak najlepiej połączyło.
Nakładam kupki na blaszkę wyłożoną papierem, i „ściskam” je w ciasteczka. Piekę w 180ºC, aż zrobią się złotawo- przyrumienione (u mnie ok 20min.). O tak:
Wyciągam bardzo delikatnie, żeby ich nie zniszczyć i żeby nie stały się „gwiezdnym pyłem” od razu. Ciastka muszą wystygnąć zupełnie na blaszce, bo olej kokosowy wiąże wszystko w jak najniższej temperaturze. Ściągamy z blaszki ostrożnie i bardzo delikatnie 🙂 A potem chrup- chrup chrupiemy. Jak dotrwają do kolejnego dnia zobaczycie, że będą lepiej utwardzone 🙂
SMACZNEGO
P.S. Znów zbyt dużo „emotkowej sraki”, ale dobra energia wychodzi ze mnie. Wybaczcie!
Jeśli zainteresowało Cię coś w tym wpisie, podziel się tym ze mną, proszę 🙂 bloger też człowiek i lubi pogadać 🙂 Jeżeli uważasz, że ten wpis jest przydatny, pchnij go dalej, będzie mi miło! 🙂
Share this Post