Muszę lojalnie przestrzec na początku tego wpisu. Jest o sukience. Jest krótki. Jest mało poważny. To taki egzystencjalny wpis napisany po północy z potrzeby serca 😀 Kto więc jest poważny, wkurzony, lub czuje się bardzo serio, STANOWCZO NIE POWINIEN go czytać.
Trochę ostatnio u mnie mało rozrywkowo, bo nad głową wisi topór terminów wielorakich (a ja gorzej wtedy funkcjonuję i prokrastynuję dla zasady). Zepsuła się wierna Corsa i muszę wszędzie na piechotę zasuwać w tym mrozie. I to najgorsze! Wiosny nima, ale zaraz będzie, a ja mam oponkę, której na wiosnę nie powinno być. Niby nie widać, bo zimowe swetry są bardzo uprzejme. Na wagę nie staję ostatnio, a stare ciuchy wyrzuciłam. I pewnie bym się tą oponką tak nie dołowała ALE POSZŁAM DO SECOND-HAND’U i zostałam ukarana. Za oponkę i za zakupy.
Weszłam, a tam wisiała ONA. Sukienka z sieciówki 😀 Pomięta była i w moim rozmiarze sprzed dziesięciu lat. Ale miała to COŚ … Pierwsze coś było takie, że rok temu ją chciałam, ale sklepie kosztowała XX razy więcej, więc pomyślałam „Taka szmata, tyle kasy. Nie chcesz jej.” Drugie coś to te koty z niebieskimi oczami. Trzecie, to chyba tęsknota za lekką sukienką…
Więc te trzy „cosie” zmusiły mnie do zakupu sukienki w koty z niebieskimi oczami za całe 6,50 złotych polskich, która jest trochę zbyt mała w rejonie oponki. I teraz mam następujące wyjścia:
- nosić kieckę z oponką na brzuchu
- wywalić kieckę i na nią splunąć z pogardą
- dać kieckę litościwej duszy
- zgubić oponkę (żadnych ciastek więcej w Babowni)
- trzymać kieckę na wieszaku i głaskać te koty
- OBRAZIĆ SIĘ NA SZMATEX!!!!! i na męża, tak na wszelki wypadek!
Sama nie wiem co zrobić … 😀
Ciumasy z nadzieją na pomoc i poradę (te koty) ♥♥♥ Bo może nie ja jedyna mam taką KONTROWERSYJNĄ kieckę w szafie?
Share this Post