Nie sądziłam, że rzeżucha może być taka ogromna 😀 za radą zaprzyjaźnionej strony wysiałam jej dużo do inspektu i od miesiąca tnę ją nożyczkami na kanapki i do sałatek. Jest ostrrrra. „Niegrymaśna”. Odrasta bez zaproszenia. I co tu dużo mówić … zauroczyła mnie 🙂 Podejrzewam, że pięknie rosłaby na balkonie i w kuchni, jeśli tylko dostałaby dużo ziemi i wody.
A skoro jest jej mnóstwo, to nadszedł czas, żeby ją „spestować”, bo już kolejne wysiane rządki wychodzą z ziemi na rabatce. Kolejny krok to będzie zupa z rzeżuchy i ciekawe co to się ugotuje.
I już marsz do pesto. Jest pikantne jak i rzeżucha. Mocno czuć w nim uprażone nerkowce i słonecznik. Na początku miały być same nerkowce, lecz połowę zjadłam „niechcący” więc zrobiłam pół na pół ze słonecznikiem i jest całkiem fajnie. Zabrakło mi również oliwy, więc w moim pesto jest pół na pół z olejem rydzowym 🙂 Rzeżucha, którą użyłam jest duża i strzępiasta, a więc bardzo wydajna. Jako słodzik może nam posłużyć miód, a jeśli chcecie wersji w 100% roślinnej proponuję syrop klonowy. No i dodawajcie go ostrożnie, żeby nie przesłodzić swojego pesto 🙂
SKŁADNIKI
- 2 duże, porządne garści wyrośniętej rzeżuchy
- pół szklanki nerkowców + pół szklanki słonecznika (nerkowce i słonecznik delikatnie uprażone na suchej patelni)
- 2 nieduże ząbki czosnku, lub jeden większy
- ok.6 łyżek oliwy, lub oleju, który lubicie ( ilość trzeba dopasować do ilości i miękkości rzeżuchy, więc podaję orientacyjnie)
- sól i pieprz do smaku
- ok. 1 łyżeczka syropu klonowego, lub miodu
DO ROBOTY
- nerkowce i słonecznik delikatnie prażę na patelni, studzę i mielę drobno w malakserze
- dorzucam do nich rzeżuchę i znów malakseruję
- dorzucam pozostałe składniki i tyle oliwy, lub oleju, ile potrzeba, żeby uzyskać zadowalającą konsystencję łatwą do smarowania na chlebek
- przekładam do słoika i na wierzch wylewam odrobinę oliwy
GOTOWE 🙂
Zielone i leniwe ciumaski 🙂 ♥♥♥
Share this Post