Wegańskie ciasto z orzeszków ziemnych i cieciorki wprosiło się do babowniowej kuchni w niedzielę. Chciało mi się upiec szybko i z orzeszkami ziemnymi, bo kupiłam ich wielką pakę i bardzo je lubię. Szybko, bo w kuchni lubię szybko 🙂 I łatwo, bo wciąż odczuwałam skutki piątkowej przewrotki. Cieszę się resztkami kuchennej wolności, bo kuchenny remont ruszył, ale że taki „domowym sposobem”, to czuję, że szybko się nie zakończy 😀 Liczę jednak na spektakularną zmianę, z zachowaniem moich ukochanych staroci, więc jestem gotowa czekać 🙂
Ciasto całkiem zdrowe, ale potrzebna będzie cieciorka, a więc jej puszeczka (ale tej NIE NA PARZE), albo własnoręcznie ugotowana, lecz tak, żeby choć 50 ml płynu zostało. Głosuję za puszką, bo niewiele tej cieciorki nam potrzeba, a reszta przyda się do zupy, albo bigosu 🙂
POTRZEBUJEMY
- szklanka orzeszków ziemnych bez soli
- 1/2 szklanki cieciorki
- 8 miękkich daktyli (bez pestek i konserwantów)
- 1/4 łyżeczki soli (ja dałam pół, ale jest dość słono i w amerykańskim stylu)
- 1/2 łyżeczki sody
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/4 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
- 1/2 szklanki mąki pszennej/orkiszowej
- 1/2 szklanki rozpuszczonego oleju kokosowego
- ok. 50 ml wody z cieciorki/aquafaby
PIECZEMY
- orzeszki „rozbijam” w malakserze i przesypuję do miseczki
- dodaję do nich sypkie składniki: sodę, proszek, mąkę i cukier z wanilią i dokładnie wszystko mieszam łyżką
- do malaksera wrzucam ciecierzycę i daktyle, które rozdrabniam jak najdokładniej, ale bardzo się nie przejmuję
- równocześnie delikatnie podgrzewam olej kokosowy (ale tylko go roztapiam)- pół szklanki (czyli 100 ml)
- dodaję rozpuszczony olej do ciecierzycy i daktyli i znów łączę to w malakserze
- równocześnie ubijam wodę z ciecierzycy (aquafabę) na pianę
- do sypkich składników dodaję mieszaninę z malaksera i mieszam łyżką
- na końcu dodaję ubitą wodę z cieciorki i delikatnie mieszam wszystko łyżką, tylko do połączenia
- przekładam ciasto do niedużej foremki(ok. Ø 20cm) wyłożonej papierem do pieczenia
- wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180°C i piekę przez ok. 30-40 minut (z termoobiegiem)
- po upieczeniu wyciągam ciasto i daję mu „odpocząć” w foremce ok. 10 minut, a potem BARDZO DELIKATNIE razem z papierem wyciągam na kratkę do studzenia
- ciasto jemy po wystudzeniu, jest dość kruche i dlatego wygodniej je jeść widelczykiem, lub łyżeczką
*jeśli lubicie słodko, to proponuję polać po wierzchu roztopioną ucieraną galaretką z czerwonej, lub czarnej porzeczki, lub dżemem 🙂
* jeśli wciąż jest mało słodko i nie zależy nam na ilości zjadanego cukru, można zastąpić daktyle połową szklanki brązowego cukru
*pyszne miękkie daktyle „Green Palm” kupuję w Auchan, mają pestki i trzeba je usunąć, ale są bardzo smaczne 🙂
Smacznego Wam życzę, jeśli zechcecie spróbować. Bo to ostatnie chwile takich wypieków, a niedługo wiosna w kuchni na dobre 😀 Czas rzodkiewek, szczypiorku, a potem truskawek …
Ciumaski i uściski ♥♥♥
Share this Post