Pozwoliłam sobie na odrobinę zdrowej „bylejakości”. Lubię pisać bloga 🙂 Lubię punktualność 🙂 Nie lubię zawodzić 🙂 A jednak pozwoliłam sobie na wersję życia w rytmie SLOWER. Jeśli powiem SLOW to skłamię, ale „slower” jest adekwatne. Poprzedni tydzień był blogowo i fejsbukowo nieproduktywny. Czy to źle?
Pomyślałam sobie, że:
Z życiem jest jak z jajkiem. Czasem smakuje nam takie gotowane dłużej i wolniej, czasem szybsze, na miękko, a czasem ekspresowe sadzone.
Zeszły tydzień to było moje jajko na twardo 🙂
Jakie mam przemyślenia? Że zwolnić to nie grzech i błąd. Że zwolnić czasem trzeba, jeśli Twój organizm tego chce. Kiedy silnik zgrzyta, trzeba go spokojnie naoliwić 🙂
No więc ja oliwiłam, a tymczasem przyjechało vega-dziecko i ugotowałam trochę nowych różności (jedna już dzisiaj w Babowni). Doładowałam też bateryjki dziecięcą miłością na Dzień Matki. Wybrałam się na koncert Kroke i kupiłam płytę Dawida Podsiadło 🙂 Jest SLOWER, jest DOBRZE 🙂
I już ruszam do weekendowego dania, czyli:
PUREE Z CZERWONEJ SOCZEWICY Z POREM
Właściwie nie do końca puree, bo soczewica nie jest rozgotowana. Ale, że może towarzyszyć różnym daniom zamiast ziemniaczków, więc ją tak nazwałam 🙂
Inspiracja pochodzi z Hotelu Kazimierzówka, w którym spędziłam moją „małżeńską 25kę”. Bardzo mi smakowało i spróbowałam zrobić coś podobnego. Wyszło nawet fajnie, więc się dzielę.
GOTUJEMY
- szklanka czerwonej soczewicy (płuczę i gotuję z odrobiną soli, lecz tak, żeby się nie rozgotowała)
- 1 por (białą część kroję w paseczki)
- 1 marchewka (starta na najgrubszej tarce)
- olej kokosowy lub rzepakowy do smażenia
- sól, pieprz, Vegeta naturalna
Naprawdę tylko tyle składników 🙂
Pora duszę z marchewką i przyprawami na malutkim ogniu (na oleju i z odrobiną wody), przez ok 10-15 min. Miękkie warzywa miksuję blenderem i dodaję do ugotowanej soczewicy. Mieszam łyżką i gotowe 🙂
Puree świetnie sprawdza się do pieczonej ryby, a w wersji wegańskiej i wegetariańskiej do kotlecików.
Moje puree wylądowało w słoiczku, bo razem z Moim Kochanym Słoikiem, a raczej Słoiczką pojechało do Warszawy 🙂 I już zostało pożarte.
A za tydzień 5 kolejnych blogów SMACZNYCH DO CZYTANIA i bakaliowe ciastka Babci Ani.
Ściskam Was na cały dobry tydzień 🙂
Jeśli zainteresowało Cię coś w tym wpisie, podziel się tym ze mną, proszę 🙂 bloger też człowiek i lubi pogadać 🙂 Jeżeli uważasz, że ten wpis jest przydatny, pchnij go dalej, będzie mi miło! 🙂
Share this Post