OLD and WISE …

In Życie Po Babsku by Basia6 Comments

Jest gdzieś w naszym życiu granica. Tak magiczna, że nikt nie wie, w którym miejscu będzie jego własna. Nagle, znienacka, zmieniamy perspektywę  i sprawy, które łamały nam serce, spędzały sen z powiek i wydawały się nie do przeżycia, kurczą się i zmieniają w śmieszne małe krasnale. Słuchamy ludzi, którzy plują jadem i męczą się z problemami, które są tylko w nich samych i dziwimy się, że nagle jesteśmy obok tego, co kiedyś szarpałoby i nam nerwy. Patrzymy, widzimy, rozumiemy co się dzieje, ale w nie ma w nas już tej cząstki buntownika i szydercy, który kazał nam kiedyś przyłączać się do pochodu innych buntowników i szyderców.

Każdy kolejny rok i każde nowe doświadczenie nakłada na nasze oczy nową magiczną soczewkę, która zmienia i kształty i kolory świata wokół nas. Raz na lepsze, raz na gorsze … i znów lepsze. Uczą się nasze oczy patrzenia przez te soczewki i coraz więcej widzą, bo to nasz przywilej, że uczymy się z wiekiem różnych kolorów ludzi i sytuacji. I tylko sami musimy wybrać, czy zostawiamy sobie te soczewki na nasze osobiste ZAWSZE, czy wyrzucamy je bo nie podoba się nam to, co nam przyniosły w darze.

Mądrość nigdy nie jest za darmo. Trzeba chcieć ją przyjąć z wszystkim co dobre, ale i z tym co gorzkie. Mądrości nie zdobywa się na uniwersytetach, najlepszych korepetycjach i w setkach przeczytanych książek. Wszystko, co jest czystą teorią to wiedza, ale nie MĄDROŚĆ. Old and wise nie zawsze idzie w parze. Pełno na świecie starych i zadufanych głupców, którzy buńczucznie domagają się szacunku z powodu swoich siwych włosów. Ale są też i dzieci, które dostały mądrość w niechcianym darze choroby albo innego trudnego doświadczenia i mogłyby nas wiele nauczyć.

Wiele wzruszenia i nową soczewkę dostałam niedawno od losu w najzwyklejszym urzędzie. I myślę, że był to dzień, w którym przeszłam na tą lepszą stronę, pełną spokoju, empatii i głębokiej pewności.

Starsza pani, za którą stanęłam w kolejce do kasy, miała bardzo ubłocone rozczłapane kozaczki, porozciąganą spódnicę i intensywnie pachniała moczem. Cofnęłam się trochę. Potem spojrzałam na nią jeszcze raz. Na głowie miała staromodny, piękny szydełkowy kapelusik, który pamiętał lepsze czasy, ale lata użytkowania nie odebrały mu urody. A potem ta pani odezwała się, a ja już nie mogłam oderwać od niej wzroku.  Dawno nie zostałam uderzona taką falą uprzejmego ciepła, jak wtedy, gdy ta stara kobieta o powykręcanych artretyzmem palcach rozmawiała z kasjerką. Bo ludzkie piękno nie mieszka w drogich butach, młodej buzi i pełnym portfelu. Ono może być kulawe, czasem źle pachnieć, cierpieć ubóstwo, a równocześnie mieć taką siłę rażenia, że przenosi nas w lepszy wymiar człowieczeństwa.

Ostatnie dni przynoszą wiele goryczy dla mojej grupy zawodowej. Codziennie czuję się przytulona przez wiele osób, które nas wspierają. Wiele razy dostaję też i policzek hejtu od tych, którzy popierają haniebne działania rządu. Twarze maski, które ledwo cedzą słowa, twarze, które z krzywym szyderczym grymasem uśmiechu, od wielu lat kradną ludziom księżyc, wyglądają z szyb telewizorów. I wtedy tak bardzo jestem wdzięczna moim soczewkom. Bo jestem w stanie zobaczyć to co dobre i oddzielić od złego, które rozpycha się łokciami w drogich i eleganckich garniturach. A potem z tego dobra wziąć to, co pomaga mi w sytuacji, która z założenia powinna upodlić mnie i rzucić na kolana.

W świecie, w którym polityczne wilki doskakują, szarpią i trolują odmawiając prawa do obrony swoich interesów, warto przymknąć oczy i ZOBACZYĆ SWOJE WARTOŚCI. Usłyszeć ich dźwięki i poczuć ich zapachy, kiedy boli głowa od kłamliwych słów, nacisków zewnętrznych i setki własnych pytań, które szaleją w naszych głowach.

Patrzę na mój mały ludzki świat przez wszystkie soczewki, które zebrałam przez wiele lat mojego życia. Myślę, że być może ci, którzy „siedzą gdzieś tam, na politycznej górze”, schowali swoje soczewki głęboko do kieszeni. Bo po co im EMPATIA, gdy wydają decyzje dotyczące ludzkich mas, które nie są im bliskie? Po co walka o SPOKÓJ, gdy łatwiej rządzi się ludźmi pogrążonymi w trosce i niepokoju. A PEWNOŚĆ? Przecież w świecie rozgrywania politycznych szachów nic nie jest pewne.

I jeszcze tylko pytam … Jaka jest ich drabina wartości…?

Barbara Lew

Share this Post