Lada moment nadejdzie kolejny nowy rok. Czas postanowień i rozliczeń trwa, a wielu z nas robi notatki w swoich nowych kalendarzach. Pojawiają się postanowienia noworoczne dotyczące zmian, wydłużają się noworoczne listy. Taki to czas, a za rok będzie podobnie, ale tak naprawdę każdy czas jest dobry na to, aby zacząć coś nowego, wystartować z nowym projektem, postawić przed sobą nowe zadanie, nowy cel. Może to dotyczyć każdej sfery naszego życia, ale zawsze będzie to jakaś zmiana i do jakiegoś stopnia wyjście ze strefy komfortu w jakiej przebywamy w obecnej chwili.
Rok temu nawet nie przypuszczałam, że będę dzisiaj siedziała i tworzyła ten wpis na własnym blogu. Od tamtej pory wykonałam wiele kroków, które mnie doprowadziły do miejsca, w którym jestem dzisiaj. Blog jest tak świeży jak bułeczka wyjęta z pieca. Jeszcze cały czas praca przede mną, uczę się, wciąż jest wiele do poprawy, ale o to przecież chodzi. Działanie, zmiana, rozwój, ruch w przód, rezultat, satysfakcja. Wszystko co napiszę poniżej to moje własne doświadczenia, które pomagają mi iść do przodu. Co więc jest potrzebne, aby wystartować i iść do przodu?
Postanowienie i cel powinny nas rozgrzewać, być ekscytujące. Brzmi dziwnie, ale wiecie jak się czujemy kiedy czekamy na ekscytujący film w kinie, idziemy na ważną randkę, mamy kupić sobie coś bardzo fajnego, spodziewamy się prezentu. Kiedy myślicie o swoim projekcie, działaniu czy celu, jakkolwiek byście to zwali, tak właśnie powinniście się czuć. Motywacja, ekscytacja powinna być wręcz fizyczna. Pomyślcie gdzie i jak ją czujecie. Czy bije Wam szybciej serce, podnoszą się do góry kąciki ust na samą myśl o „nowym”, macie lekkie motyle w brzuchu? Tak długo jak Wasz cel rozgrzewa Was, tak długo będziecie mu oddani w pełni.
Chcę, ale się boję. Kiedy startujemy z czymś nowym, obawiamy się różnych rzeczy, ponieważ nagle musimy zaryzykować. Ryzykujemy nasze poczucie komfortu psychicznego, albo fizycznego i do tego robimy to na swoje własne życzenie. Bywa, że musimy powalczyć z nieśmiałością, albo poczuciem wstydu, lękiem przed krytyką. Pytamy siebie, a co będzie jak mi nie wyjdzie, poddam się, albo mi się znudzi? No tak, ale jak nie spróbujemy to nie będziemy wiedzieć nic. Nie spróbujemy, więc nie stracimy, ale też nie zyskamy niczego. Nowe umiejętności, doświadczenie, kontakty, wiedza o sobie, wszystko jest zyskiem, jeżeli tylko spróbujecie.
Muszę zostawić to co robię, żeby robić coś nowego? Ależ skąd, wcale nie musicie. „Managing polarities (zarządzanie przeciwieństwami)”, to takie działanie, które pozwala robić jedną rzecz dzięki drugiej, zachęta do tego, aby wykorzystać już posiadany potencjał na rzecz nowego działania i vive versa, znaleźć wspólne punkty, które zadziałają na Waszą korzyść. Właściwie jestem zdania, że najlepiej wybrać swoje własne tempo i wprowadzać to co nowe w możliwie jak najbardziej przyjazny dla Was sposób. Każdy z nas ma inne możliwości, inaczej reaguje na zmiany i stres zarówno ten pozytywny, jak i negatywny. Podzielcie swoje nowe działanie na kroki, które są dla Was najbardziej komfortowe i poruszajcie się do przodu, ale róbcie to w swoim tempie. Tak, aby nie dostać zadyszki i nie „odpaść”.
Usiądźcie sam na sam ze swoim celem i planem działania. To chwila prawdy, która, jeśli dobrze przeżyta i „przegadana ze sobą” da Wam odpowiedź na pytanie dlaczego i po co chcecie coś robić. Dajcie sobie wystarczająco dużo czasu na tą analizę. Pogadajcie ze sobą i zapytajcie siebie „po co chcę to zrobić, po co mi to?”. Przygotujcie sobie kartkę papieru i zapiszcie wszystkie, nawet najbardziej osobiste i niedorzeczne na pozór powody, dla których chcecie czegoś. Nie wyrzucajcie tej kartki nigdy. Ona będzie już zawsze fundamentem Waszego działania. Pamiętajcie, że każdy z nas ma jakieś zasoby. Jakie Wasze zasoby, umiejętności, cechy mogą działać na korzyść Waszego nowego działania? Na tym etapie pomyślcie jakie rzeczy, które są w Was sprzyjają nowemu celowi i działaniu.
Ludzie, którzy nas realnie wspierają. Pomyślcie o wszystkich, którzy mogą Was wesprzeć w różnych aspektach Waszego nowego działania. Wsparcie potrzebne jest na różnych płaszczyznach. Czasami będzie to wsparcie techniczne, kiedy zwyczajnie nie wiecie jak coś zrobić. Dobrze więc znaleźć osobę, która będzie skłonna podzielić się swoją wiedzą, znajomością tematu, w który dopiero zaczynacie się zagłębiać, lub jest skłonna z Wami współpracować. Nie bójcie się poprosić i zapytać. Ludzie lubią pomagać i być potrzebni, a kiedyś Wy możecie pomóc komuś innemu. Drugą płaszczyzną, na której możecie potrzebować wsparcia jest psychika. Osoby, którym ufacie i które mają zdrowe spojrzenie na Wasze działanie, mogą być Waszym lustrem, w którym będziecie mogli to działanie zweryfikować. Dobrze mieć przy sobie kibica, który Was pochwali, powie parę wspierających słów i wyrazi obiektywną opinię. Poproście taką osobę o szczerość w imię Waszego dobra. Strzeżcie się jednak pseudo- przyjaciół, „znawców wszystkich tematów” i tych, którzy wiecznie marudzą i widzą tylko ciemne strony każdego wyzwania. Nawet własny rodzic, albo partner życiowy może być tym diabełkiem, który w imię bezpieczeństwa będzie Was ściągać w dół.
Powiedzcie głośno o swoim nowym działaniu. Tak właśnie, dobrze jest się podzielić, ale właśnie z takimi ludźmi o jakich pisałam przed chwilą. Może zobaczycie ich pozytywną reakcję i to Was wzmocni. Z pewnością zmobilizuje Was to do działania, ponieważ oni będą pytać, czy już poczyniliście jakieś kroki w kierunku Waszego celu. Być może sami zaoferują pomoc. To taki rodzaj zobowiązania, ponieważ przyjazne Wam osoby staną się Waszymi kibicami w drodze do celu i będą chciały z Wami świętować kolejne etapy Waszego przedsięwzięcia. Jeżeli jest to działanie i cel skierowane do ludzi, (taki jak np. mój blog), wtedy w sposób naturalny będziecie zmobilizowani do „maszerowania do przodu”. Jeżeli jest to działanie bardzo osobiste powiedzcie o nim najbliższym, życzliwym Wam kibicom, ale nie trzymajcie tego tylko dla siebie, bo wtedy łatwiej jest się wycofać, poddać, zrezygnować.
Pamiętaj, że to Twoje i tylko Twoje działanie i cel. Dobrze przeglądać się w lustrze, które dostajemy od życzliwych nam osób, ale tak naprawdę będzie to nasze „dziecko”, Wy wiecie najlepiej czego chcecie i po co to robicie. Możecie się mylić i możecie się uczyć. Możecie „raczkować” w tym co robicie, bo dlaczego nie? Każdy etap nowego działania, podczas wędrówki do jakiegoś celu to nauka, nauka i jeszcze raz nauka, bo tylko nauka to rozwój. To co robicie jest TYLKO WASZE więc dajcie sobie prawo do błędów, pomyłek, przystanków i swojego tempa. Dajcie sobie prawo do zmian, zakrętów i poprawek. Jak to mówią „never look back”, więc nie żałujcie bo przecież (pamietacie?) jeśli nie spróbujecie nie będziecie wiedzieć co jest przed Wami.
Wszystko co tutaj napisałam jest moim subiektywnym spojrzeniem na dochodzenie do swoich celów. Dlaczego taki przewrotny tytuł wpisu „OD CELU DO DZIAŁANIA”? Ponieważ bardzo wiele mówi się o tym jak wyznaczać sobie cele, jednak to właśnie działania, które nas do tego celu mają doprowadzić to nasze narzędzia. Najlepiej kiedy zaczynamy wędrówkę do celu wyposażeni w jak najbogatszy zestaw „narzędzi”. Ja podzieliłam się z Wami moimi narzędziami. Póki co wciąż je testuję i działają dobrze, a jeśli zapakuję do mojego „przybornika” coś nowego zaraz o tym napiszę. Na koniec napiszę jeszcze o dobroci dla siebie. Cieszcie się każdym najmniejszym krokiem, który zrobicie, pamiętajcie, że liczy się działanie, bo Wasz cel może po drodze transformować i zmieniać swój kształt (i to też jest okej). Ważne jest Wasze „tu i teraz”. I za to „tu i teraz” nagradzajcie się, dajcie sobie prawo do pochwały, powiedzcie Waszym „kibicom” o każdym sukcesie, wypijcie kawę, zjedzcie dobrą pizzę na cześć tego, że udaje Wam się wasze działanie. Generujcie wokół siebie dobrą energię:) POWODZENIA! 🙂
Share this Post