Babownia

NIE WIERZĘ W KRWAWY PATRIOTYZM

In Babskie Rodzicielstwo, Życie Po Babsku by Basia16 Comments

Bardzo mocno to do mnie dotarło dwa dni temu. Nie chcę uczyć moich dzieci patriotyzmu pełnego krwi, martyrologii i śmierci.

Śmierć brzmi pięknie w rzewnych pieśniach, które młodzież śpiewa na szkolnych akademiach, ale w rzeczywistości to PRZEMOC I KREW. Śmierć to znicze, płonące na grobach, które skryły poranione ciała. Każda wojna to gwałt, okaleczenie, głód i wszechobecna STRATA. Przede wszystkim tych cichych bohaterów – ludności cywilnej, bezimiennych, o których historia wspomina najczęściej jedynie w liczbach.

I nie ma znaczenia, że współczesna wojna jest inna, niż te, które wciąż pamiętają nasi rodzice i dziadkowie. Cywilne ofiary wojny, jeżeli w ogóle przeżyją, noszą rany, te fizyczne i te zadane psychice, do końca swojego czasu. Żaden konflikt zbrojny nie może być i nie jest cywilizowany, bo przemoc wyzwala kolejną przemoc.

Ufam, że PATRIOTYZM, to wiara w wartość każdego ludzkiego życia. Zabieganie o pokój. Akceptacja drugiego człowieka, z jego innością i indywidualnymi potrzebami. Budowanie i tworzenie. Funkcjonowanie w społeczeństwie bez tych wszystkich rzeczy na N, które psują nasze człowieczeństwo – Nienawiści. Nacjonalizmu. Nietolerancji.

Przyszło nam żyć w pięknych czasach pokoju. Poczułam go wczoraj, wdychając pełną piersią, wciąż ciepłe listopadowe powietrze, zapach wilgotnych liści. SPOKÓJ. Przede mną młoda kobieta z wózkiem, skręciła w stronę swojego mieszkania na osiedlu. Ktoś wyszedł z kubłem pełnym śmieci. Inny podjechał nowym czerwonym samochodem, lśniącym, bo prosto z myjni automatycznej. Ponad siedemdziesiąt lat temu niemieccy żołnierze zastrzelili dokładnie w tym miejscu dwójkę żydowskich maluchów, które uciekały z domu, w rozwiązanych bucikach. Bo wcześniej zabili na ich oczach mamę, więc kto miał je zawiązać?

Idę dalej. Po drodze widzę plakat, który ocieka czerwienią. Zorganizowany wyjazd na Marsz Niepodległości.

Wracam do domu. Mój MAŁY dom. Moja MAŁA uliczka, na której kiedyś mieszkała żydowska mama, która nie zdołała uratować siebie i swoich dzieci. Moje MAŁE miasto. Moje MAŁE życie. Takie piękne.

Nie pojadę na żaden marsz niepodległości. Powieszę polską flagę, bo jestem Polką i Europejką. Wykształcę kolejne dziecko, a ono zostanie w tym kraju i być może założy firmę, która zatrudni innych ludzi. Będę dalej mówić o wartościach, rozwoju i o tym, co zrobić, by każde dziecko mogło czuć się bezpieczne i otoczone szacunkiem. Podejdę do nietrzeźwego mężczyzny, który leży w śniegu i pomogę mu wstać, żeby nie zamarzł na drodze. Zabiorę do samochodu kobietę, która wyszła z Domu Opieki Społecznej i błąka się po okolicy, nie znając swojego imienia i nie wiedząc, po co wyszła.

Ludzie są ważni. Pokój. I szacunek do każdego najmniejszego życia. Nawet tego już bardzo kruchego i trzymającego się świata ostatkiem sił.

Taki MAŁY patriotyzm …

♥♥♥

Barbara Lew

Share this Post