JAK ZOSTAŁAM KOTEM

In Życie Po Babsku by Basia8 Comments

Wróciłam do domu po dwudniowym wypadzie w góry i postanowiłam podelektować się spokojem tego miejsca. Teściowa pokarmiła dzień wcześniej psa, a kot pilnował dobrostanu wnętrza domu w sobotę i niedzielę, gdy bawiliśmy się w górskich okolicznościach.

Obydwa domowe stworzenia wyszły mi na powitanie. Pies w radosnych podskokach biegł za moją walizką. Obrażony kot darł się wniebogłosy i ocierał o różne elementy mnie – buty, spodnie i walizkę.

Słowem, domowa sielanka.

A potem zjawiła się MYSZ!

Przecięła mi drogę i w szaleńczym pędzie wpadła wprost do niedomkniętej szafy Pana Męża, w której piętrzą się jego sportowe buty i sprzęty.

Wstyd się przyznać, ale wydałam okrzyk, wcale nie bojowy. Niby nie boję się myszy, co zaraz udowodnię, ale nagły widok pędzącego stworzenia, które dla zasady ma być straszne dla kobiet, naprawdę mnie ZMROZIŁ na 0,25 sekundy.

Mysz znikła w szafie. Ja odłożyłam walizkę i poskrobałam się po głowie. Potem zaś wzięłam pod pachę kota, który darł się i prychał, i wstawiłam go do szafy. Niestety. Albo mój kot nie jest kotem. Albo, co w obecnych czasach wcale mnie nie dziwi, zapomniał sobie do czego służy kot. Wydarł się, zjeżył, odwrócił tyłkiem i z zadartym ogonem popędził w przeciwnym kierunku.

No to wzięłam pod pachę psa. Tak, tak … Mój pies waży 6 kg. Wstawiłam do szafy. Ale on z niej wyskoczył i zaczął radośnie do mnie merdać i prosić o kiełbaskę.

No więc cóż mi pozostało? Zaniosłam walizkę do pokoju i ZOSTAŁAM KOTEM.

Otworzyłam szafę i zanurzyłam się w piłki, pudełka i buty sportowe. Z czarnego półtrampka nagle wyglądnęło do mnie błyszczące oczko. Dzielnie uniosłam więc tego półtrampka, przykryłam wieczkiem pudełka od butów i postanowiłam wynieść MYSZ poza moją posesję.

Otóż domowi kibice krzyczeli: rzuć ją psu! niech zrobi porządek!

ALE JA JESTEM KOTEM MIŁOSIERNYM 🙂

Po co jakaś jatka?!

Wyniosłam myszkę daleko, grzecznie zaprosiłam do wyjścia z trampka, a gdy się opierała, odwiązałam sznurówki i jeszcze raz zachęciłam do opuszczenia tego pięknego lokum „made in China”. A gdy wreszcie mysz podreptała, machając ogonkiem na pożegnanie, ja spokojnie wróciłam do domu, wstawiłam trampka na jego miejsce w szafie i poszłam zrobić należną mi kawę.

I wtedy pies postanowił zostać bohaterem.

Wydarł trampka z szafy i zrobił z nim porządek …

Mam piękne nowe taczki. I tak sobie myślę … Wywieźć psa i kota?

Jak radzicie?

Barbara Lew

Share this Post