JAK POMALOWAĆ STARY KREDENS FARBAMI AKRYLOWYMI – METAMORFOZA

In Babowniowe Inspiracje by Basia11 Comments

Stary kredens góralski budził w moim domu mieszane uczucia. Ja miałam do niego sentyment, bo kiedyś przywieźliśmy go z mężem z góralskiej stodoły. Kilku członków mojej rodziny proponowało, żeby go skazać na bezdomność. Byli i tacy, co proponowali śmierć przez porąbanie. Kredens jednak wybronił się. Bardzo pomogły mi moje dzieci. Archideck , czyli syn i synowa, ślicznie zakomponowali kredens w odnowionej kuchni i zaproponowali, żeby pomalować go na biało, ale w kolorze „old white”.

Pierwszy pomysł przewidywał pomalowanie mebelka farbami kredowymi Annie Sloan. Bardzo chciałam wypróbować jak sprawdzą się  farby kredowe, lecz powody praktyczne przekonały mnie do farby akrylowej do drewna. Po pierwsze miałam ją w domu, ponieważ odnawiałam nią szafki kuchenne. Po drugie wydawała się łatwiejsza w użyciu. Po trzecie schła znacznie szybciej i nie wymagała woskowania i czasu potrzebnego na utwardzenie wosku. Po czwarte była dużo tańsza. Użyłam farb Tikkurilla, ale że nie jest to artykuł reklamowy nie podlinkuję Wam tych farb 🙂 Powiem tylko, że malowałam półmatem z mieszalnika i położyłam warstwę podkładu do trudnych drewnianych powierzchni. Niestety zabrakło mi go na cały kredens i miejsca pomalowane bez podkładu wyglądają równie dobrze, co te z podkładem 😀

Bałam się, czy efekt nie będzie „plastikowy”, a farba nie będzie odłazić płatami, ale przy zachowaniu kilku warunków udało mi się osiągnąć bardzo dobry efekt, który teraz, po roku użytkowania, mogę opisać. Być może opis przyda się takim niedowiarkom jak ja, którzy drżącymi dłońmi złapią pędzel, farby akrylowe i kawałek świeczki, żeby pomalować kredens w stylu shabby. Albo bardziej po polsku „na starucha”.

STAN KREDENSU NA POCZĄTKU

  • stary kredens góralski z pełnego drewna, częściowo zreperowany przez zapobiegliwych górali przed sprzedażą, dodane nowe toczone elementy i dziwne gałki przy szufladach
  • pomalowany nieznanym pomarańczowym olejowoskiem
  • bez szybek
  • dziury po drewnojadach, drewnojady nieaktywne

POTRZEBNE PRODUKTY

  • wałki gąbkowe z ociekaczem na farbę
  • okrągłe pędzle syntetyczne (nie wypadają włosy)
  • papier ścierny gruby i bardzo drobny: 100-150 i 1200-1500 (nie kupujcie zbyt dużo)
  • benzyna ekstrakcyjna
  • farba akrylowa do drewna w wybranym kolorze
  • ew. nowe gałki do kredensu
  • tektura, stare gazety do podłożenia podczas malowania
  • stare szmaty i ręczniczki papierowe do wycierania zacieków, resztek farby, pyłu podczas szlifowania kredensu etc.

STRATEGIA DZIAŁANIA W KILKU KROKACH

  • Pracę zaczęłam od zakupu nowych gałek w TK Maxx. Na górnych drzwiczkach były oryginalne stare okucia w brudno-mosiężnym kolorze, które zachowałam. Moje zakupione gałki były srebrne. Pomalowałam je Złotolem w kolorze starego złota, a gdy wyschły poprzecierałam pastą 3V3 do wyrobów kowalskich, o której pisałam już TUTAJ. Moje gałki dopasowały się do starych okuć i wyglądają na brudne i zaśniedziałe od rąk. Po roku użytkowania farba się nie starła. Efekt idealny i do wykorzystania na przyszłość.

  • Następnie zabrałam się za kredens. Cały przeszlifowałam papierem ściernym, żeby zdjąć jak najwięcej starej farby. Wybrałam różne grubości papieru w zależności od tego, którą część tarłam. Od bardzo grubego- 100-150, do samochodowego grubości 1500. Używałam do tego specjalnego uchwytu do papieru ściernego i papieru kupowanego na metry, bo taki jest tańszy. Tam gdzie się dało, oszlifowałam kredens szlifierką męża, ale było tyle zakamarków, że ręce były najważniejsze 🙂

 

  • Kiedy skończyłam z papierem wzięłam szczotkę drucianą i szorowałam kredens wzdłuż słojów, żeby wydobyć fakturę drewna i postarzyć elementy doklejone przez panów Górali 😀 Równocześnie mąż odłupał mi niepotrzebne ozdoby, które zostały przez nich doczepione Na wierzch wyszły cudowne ubytki i dziury, które przyjęłam z radością. Kredens zrobił się jeszcze bardziej „shabby”

  • Po skończeniu tej najgorszej i najbardziej pracochłonnej pracy dokładnie odkurzyłam (odkurzaczem) i ścierkami cały mebel i starannie odtłuściłam wszystkie powierzchnie benzyną ekstrakcyjną. Do tej czynności przyłożyłam się szczególnie starannie, ponieważ nie chciałam niespodzianek w postaci „wałeczków” farby z trocinami. Pozostawiłam go do wyschnięcia i „odśmierdzenia” na balkonie.

  • Przed malowaniem przetarłam zwykłą świeczką miejsca, które chciałam później obetrzeć z farby. Brzegi szuflad, blatu, rogi szafki, miejsce przy kluczyku. Tam gdzie naturalnie odpada farba przy użytkowaniu. Po wyschnięciu wszystkich warstw farby przetarłam te miejsca bardzo drobnym papierem ściernym. To bardzo ważny moment, bo trzeba przemyśleć, w których miejscach mebel się naturalnie zużywa i wyciera. Wasz efekt „shabby” będzie zależał od tego jak naniesiecie wosk.
  • Do malowania użyłam wałków gąbkowych i okrągłych miękkich syntetycznych pędzli. Spotkałam się z opinią, że lepiej malować pędzlami, nie wałkiem, ale zupełnie się z nią nie zgadzam. Jeżeli mamy na meblu piękne pęknięcia, dziury po drewnojadach, ubytki, które chcemy wyeksponować, wtedy wałki będą najlepsze. Malujemy cienką warstwą farby, za to kilkakrotnie, a nasze dziurki i szczeliny pozostają nietknięte. Pędzle służą nam do domalowania miejsc, do których nie dotrze wałek, lub do naniesienia delikatnej faktury w niektórych miejscach. Będziecie potrzebować co najmniej trzech pędzli, w tym bardzo malutkiego, oraz dwóch cienkich gąbkowych wałeczków. Bardzo krótkiego 2-3 cm i dłuższego ok. 7 cm. Malowanie mebla to czynność trochę artystyczna. Trzeba podmieniać narzędzia w trakcie pracy i obserwować jak zachowuje się drewno. Celowo starałam się nie zamalować dziurek po drewnojadach i pęknięć, żeby wyglądało na to, że farba jest stara, a robaki powygryzały w niej dziurki 😀

  • Po wyschnięciu farby, przecieramy zawoskowane miejsca najdrobniejszym papierem ściernym, jakim dysponujemy i dokręcamy nasze postarzone gałki
  • Mój kredens nie miał szybek, więc zamówiłam u szklarza takie trochę staroświeckie, we wzorki 🙂

Teraz, po roku użytkowania, mogę powiedzieć, że farba nie zżółkła i nie rysuje się. Mebel wygląda bardzo dobrze, a jest użytkowany przez cały czas. Na blacie nie kroję i nie wykonuję „urazowych” czynności, ale trzymam tam metalowy chlebak i inne drobne przedmioty.

Pytajcie, gdybym o czymś zapomniała 🙂

CIUMASKI ♥♥♥

Barbara Lew

Share this Post