Dla wielbicieli staroci żeliwne wagi to niezła gratka. Zauważyłam, że ostatnio można znaleźć na Allegro i OLX stare wagi z początku XX wieku w bardzo dobrej cenie. Trzeba im tylko poświęcić chwilę czasu i troszkę cierpliwości, bo wymagają renowacji. Moja waga została ocalona od złomowej śmierci. Pomalowana tak zwaną podkładówką, która czerwonymi plamami wyłaziła spod czarnego lakieru, bez szalek i zalepiona kuchennym brudem. Trochę czekała na „nowe szaty”, lecz się doczekała 😀
Wagę najpierw wypiaskowałam w zakładzie i kosztowało mnie to 30 zł. Jeśli ktoś z Was jeszcze nie piaskował nie ma się czego obawiać. Przedmiot wygląda ładnie i nie dzieje mu się żadna krzywda. Gdybyście mieli coś bardzo brudnego nie warto nawet tego wycierać. Piaskowanie wyczyści tłusty i lepki brud. Cena tej usługi zależy od czasu potrzebnego na wypiaskowanie przedmiotu. U mnie w kolejce czeka stara maszyna do szycia i już zbieram pieniążki do świnki skarbonki na czyszczenie tych wielkich żeliwnych nóg 😀
Wypiaskowany szkielet wagi wypastowałam Kremem do wyrobów kowalstwa artystycznego V33. Od jakiegoś czasu używamy z mężem tej pasty do odnawiania żeliwnych przedmiotów. Pasta bardzo ładnie kryje i nadaje przedmiotom lekki srebrzysty patynowy połysk. Działa na zasadzie polerowania. W przypadku żeliwnych przedmiotów sprawdza się świetnie, bo nie robią się zacieki jak po farbach, a ruchome części, jak w przypadku mojej wagi, nie sklejają się 🙂 Gdybyście chcieli skorzystać z pasty na zewnątrz (u nas drzwiczki grilla-wędzarni), od czasu do czasu trzeba jednak ponownie przetrzeć nią przedmiot. Ceny niestety Wam nie podam, bo nie jest to wpis sponsorowany, a ja już jej używam od 3-4 lat 😀 Powiem tylko, że malutka puszeczka 0,25l, jest bardzo wydajna.
Szalki dokupiłam na targu ze starociami i gotowe 😀
Jak się podoba?
Dziś wpadłam tu na krótko, bo wracam do moich kuchennych przedmiotów i dalszego ciągu renowacji tego pomieszczenia. A jak będzie już niedługo gotowe, pojawi się długaaaaśny wpis na ten temat 😀
Ciumaski weekendowe!
Share this Post