wyprzedaże

INSTYNKT ŁOWCY

In Życie Po Babsku by Basia11 Comments

Zanurzyłam się wczoraj w obfitość kolorowych włóczek, tony sweterków, wielość sztruksowych marynarek i buty, które czekają na kupujących niekoniecznie w parze ze swoim bliźniakiem. Biję się w piersi. Wybrałam się na wyprzedaże!

Zmusiła mnie do tego kurtka, a raczej jej brak, ponieważ awaria starej pozostawiła mi do wyboru coś kurtkopodobnego, co zostało przez projektantów zaplanowane na jesień. Dzielna i twarda ja, pomimo mrozu,  poszłam przedwczoraj do pracy w tym czymś i swetrze oversize ubranym na wierzch. Byłam pewna, że pomysł jest jedyny i bardzo trendi (dziękuję Avanti). Brutalna rzeczywistość szybko mnie jednak zweryfikowała.

Na początek poszedł dziwny wzrok męża. Potem dołożyła się stanowczość pani sprzedawczyni w sklepie typu szmateks, dumnie nazywanym sekondhendem. Otóż chciałam obejrzeć zacny towar (szara kurtka zimowa z futerkiem, którą pani trzymała jeszcze w magazynie). No i poprosiłam. Pani obejrzała mnie w mojej nowoczesnej „cebulce” wte i wewte, a potem nosowym głosem znawcy stwierdziła: to rozmiar 36, nie będzie na panią. I kurtki nie pokazała. Już nie śmiałam tłumaczyć, że zdarza mi się nosić 36kę.

Co było robić … Poszłam na te wyprzedaże.

I tutaj wyszła na jaw moja słabość, bo prawdziwie uradowało mnie hedonistyczne grzebanie w nieskończonym morzu odzieży, szarpanej oraz deptanej przez inne kobiety i dziewczyny. Mój prywatny potwór zakupoholiczki zbudził się z letargu, zaryczał i kazał mi zbierać jak leci po 5 kurtek, spodnie pod kolor, swetry przydasie, i wszelakie buty, jeśli tylko rozmiar pasował! I nic to, że ciuchy te były zmięte i troszkę porozciągane. Brak guziczka można sobie zrekompensować innym. Zmechacony sweterek wygładzić i ogolić. A do zbyt ciasnych portek można wyszeptać w przymierzalni gorące postanowienie schudnięcia o 1,5 rozmiaru.

Sama nie wierzę dzisiaj, że wróciłam tylko z kurtką …

Ogarnięta wstydem i poczuciem winy, że straciłam tyle czasu na zajęciach tak próżnych i odmóżdżających, zdecydowałam się jednak na rozważenie zalet uczestnictwa w wyprzedaży. Spisałam je dla wszystkich kobiet, którym wielki wyrzut sumienia nie daje spokojnie nosić nowych rzeczy, lecz każe chować je do szafy na dwa dni i mówić domowemu facetowi, że: to stare, ale nie zauważyłeś tego wcześniej Kochanie. Otóż wyprzedaże mają sens bo:

  • to doskonałe ćwiczenie fizyczne- robimy mnóstwo skłonów, przysiadów, rozciągania i przemierzamy setki metrów w szybkim tempie
  • budzi się w nas duch zdrowej rywalizacji
  • rozwijamy się sensorycznie poprzez dotyk przeróżnych faktur, feerię barw i muzykę, która dudni w każdym sklepie
  • endorfiny pulsują w nas coraz mocniej, z każdą kolejną szmatą, którą mierzymy
  • zawieramy spontaniczne kobiece znajomości w przymierzalniach
  • możemy pokazać sobie, że jednak nas stać na wielkie zakupy, ale POTRAFIMY odmówić sobie rzeczy niepotrzebnych

Jeśli zaś niechcący coś okaże się potrzebne,  pomimo samozaparcia i walki ze swoją słabością. Kiedy nawet nie pomoże szybkie spojrzenie na zdjęcie męża w portfelu i dojdziemy do wniosku, że znamy odpowiedź na jego pytanie: a nie masz już takiej samej bluzki w szafie? Wtedy możemy powiedzieć dumnie że: zadbałyśmy o kondycję fizyczną, psychiczną, nasze zmysły i poczucie własnej wartości. A ta kolejna bluzka, to przez instynkt łowcy, który, choć należał kiedyś do rodzaju męskiego, przez to całe równouprawnienie wlazł nam na głowę i zmusza do polowania.

No więc … gdyby jednak Was skusiły te bluzki za 9,99 … to dobrego polowania życzę 🙂

Ciumaski ♥♥♥

Barbara Lew

Share this Post