Mój teść kiedyś chciał mi dopiec i powiedział do mnie Ty Ukrainka jesteś 😀 Pewnie jestem, bo co jak co, ale ukraińska chałwa stoi u mnie na najwyższym podium wśród deserów.
A swoją drogą, jak gotujesz tak cię piszą, bo jak do pracy przyniosłam sałatkę z czosnkiem, powiedział szef, że pewnie żydowskie korzenie mam 😀 A to wszystko sprawił mój tato, UJowski jurysta rodem spod Lwowa 😀
No więc kulinarna Polka-Ukrainka-Żydówka (co bardzo wpisuje się w kulturę mojego regionu), czyli Baśka z Babowni zaprasza na EKONOMICZNĄ chałwę w duchu ukraińskim 🙂 Wersja DE LUXE jest na bezgrzesznym blogu Darii, a moja tańsza i skromniejsza, ale wprost z kanału YouTube Gotowim z Nadieżdoj 😀
SKŁADNIKI
- 50 dkg łuskanego słonecznika (ja kupuję półkilowe woreczki w Lidlu, bo tam jest najtańszy)
- 20 dkg mąki pszennej
- syrop ugotowany z połowy szklanki cukru i 2/3 szklanki wody
- ok. 3 łyżki oleju
- opcjonalnie garść orzechów lub rodzynki do smaku
DZIAŁAMY
- słonecznik prażymy na złoto i studzimy (uwaga, mieszajcie i nie spalcie)
- mąkę prażymy na złoto i studzimy
- gotujemy syrop z wody i cukru
- wystudzony słonecznik blendujemy jak najdrobniej w mocnym blenderze, albo tak jak ja, w malakserze
- dorzucamy mąkę i blendujemy razem ze słonecznikiem
- dodajemy olej (ale im mniej, tym lepiej, z nim trzeba ostrożnie, żeby nie było zbyt tłusto)
- dolewamy syrop, powoli i po trochu, mieszając tak, żeby otrzymać sprężystą konsystencję (czasem możecie go zużyć mniej w zależności od jakości mąki i słonecznika), można to zrobić łyżką, ręcznie
- jeśli chcemy dorzucamy zmielone orzeszki, rodzynki, albo to co nasze podniebienie lubi najbardziej
- mieszamy dokładnie i wkładamy do dowolnych pojemniczków wyłożonych papierem do pieczenia
- ubijamy łyżką, lub czystą dłonią
- odstawiamy do zimnego miejsca na ok. godzinę
- zajadamy i pękamy 😀
ŁATWE, TANIE, SŁODKIE
BARDZO DOBRY ANTYDEPRESANT
Ciumaski <3
Share this Post