Deski do krojenia mają czasami zbyt krótki żywot, a te drewniane kosztują niemało. Moja ukochana deska Olive&Thyme rozpadła się pewnego dnia i idzie do poważnej renowacji. Ale trzeba na czymś kroić, a tworzywa nie lubię. W domu mamy zapasik odpadów dębowych po remoncie kuchni, tak zwanych „butcher’s block„, więc poszłam po rozum do głowy i postanowiłam zrobić z nich deski do krojenia. Pan Mąż zabrał się za obróbkę maszynami i tak bardzo chciał zrobić mi Superdeskę, że przy szlifowaniu poniosła go artystyczna wyobraźnia. Grubsza deska została więc tak dopieszczona i porzeźbiona, że prawie rozpłakałam się z rozpaczy. I zdołałam tylko wykrztusić „dlaczego …?” Gdy jednak ochłonęłam stwierdziłam, że będzie piękna do serwowania różności, a ta druga-prostsza, stanie się kuchenną robotnicą 🙂
JAK ZROBIĆ DESKĘ KUCHENNĄ
Odpady drewniane wyglądały jak na fotkach. Nierówne i trochę pozalewane. Pan Mąż je przyciął do potrzebnego rozmiaru, oczyścił i wywiercił dziurki. Brzegi obrobił wg swojego pomysłu 😀
Przycięte deski trzeba zabezpieczyć olejem. Po dokładnym oczyszczeniu i odkurzeniu wszelkich drobinek drewna zabrałam się za olejowanie. Do dyspozycji miałam dwa oleje spożywcze, które nadają się do zabezpieczenia drewna:
- olej z orzecha włoskiego
- olej kokosowy
Postawiłam na olej z orzecha, bo ma piękny kolor (to ten w szklance na fotce) i szybko się wchłania.
Olej podgrzałam do ok. 50-60 stopni na malutkim ogniu, a potem pędzelkiem malowałam deski i dodatkowo wcierałam olej bawełnianą szmatką. Po przeschnięciu pierwszej warstwy powtórzyłam to samo jeszcze dwa razy.
Po olejowaniu drewno jest ładnie wybarwione, satynowe w dotyku i miło pachnie.
Jest zadowolenie, jest oszczędność w portfelu, a zbędne kawałki blatu mają drugie życie. To chyba wiosna mnie popycha do tego DIY 🙂
A już niedługo relacja z metamorfozy kuchni i o tym jak wykorzystać w niej stare meble.
Ciumaski ♥♥♥
Dziękuję, że jesteś gościem na moim blogu 🙂 Jeżeli uważasz, że ten wpis jest przydatny, podziel się nim, będzie mi miło! 🙂
Share this Post