Każdego roku powstaje w mojej kuchni nowy eksperymentalny chutney. Był już agrestowy, śliwkowy, w tym zaś roku postawiłam na mocno słodki i gęsty chutney z dyni hokkaido ze słodkimi jabłkami i rodzynkami, bo pięknie mi owa dynia obrodziła w moim ogródeczku. Spiżarnia prawie pełna, ale dorobię jeszcze kilka słoików, bo chyba będzie zjedzony w tempie pendolino.
W chutneyach lubię ich bogactwo smaków i aromatów, które „przegryzają” się co najmniej przez dwa tygodnie. Czasami zdarza mi się zrobić bardziej orientalną wersję, ale ten, który dzisiaj zostawiam w Babowni jest prosty i wydaje mi się, że z racji zestawienia dyni z jabłkiem, dość niewymyślny. I bardzo nam smakuje 🙂
Chutney robię z dyni hokkaido, bo nie trzeba jej obierać i jemy ją ze skórką. Jest nie tylko pyszna – zwarta, o kremowo-miękkim miąższu, ale również pięknie wybarwia nasz sos na pomarańczowo 🙂 Jeśli nie macie swojej dyni, możecie kupić choćby w Lidlu i też wyjdzie niedrogo.
POTRZEBNE SKŁADNIKI
- ok. 2 kg dyni (bez pestek), u mnie wystarczyły dwie dynie, pokrojone w grubą kostkę
- 4 duże soczyste jabłka, obrane i pokrojone w kostkę
- 4 cebule pokrojone w kostkę
- 6 ząbków czosnku, zmiażdżonych
- 15 dkg dobrych rodzynek, bez konserwantów
- 2 cm imbiru, startego
- 2 łyżki oleju
- 1/2 łyżeczki kruszonych papryczek chilli
- 2 łyżki soli
- 1 pełna łyżka gorczycy (dodajemy na końcu)
- 400 ml białego octu owocowego
- 30 dkg brązowego cukru trzcinowego
GOTUJEMY
- w szerokiej patelni typu wok rozgrzewamy olej i dusimy na nim przez chwilkę czosnek
- dokładamy cebulę i dalej chwilę dusimy wszystko
- dodajemy jabłka, później dynię, rodzynki i przyprawy: sól, papryczki i imbir
- przykrywamy patelnię i pozwalamy się dusić wszystkiemu razem, mieszając od czasu do czasu
- gdy warzywa i owoce puszczą sok i troszkę zmiękną, dolewamy ocet i dodajemy cukier, mieszamy
- dusimy wszystko na malutkim ogniu, albo w wolnowarze, do czasu, aż jabłka, cebula i miękkie części dyni zaczną się delikatnie „rozpadać”
- miksujemy chutney w malakserze, lub blenderem ręcznym, ale zostawiamy kawałeczki owoców, bo nie chcemy, żeby nasz chutney przypominał papkę dla niemowlaków 🙂
- przekładamy chutney ponownie na patelnię, dodajemy gorczycę i ponownie na małym ogniu doprowadzamy do wrzenia, teraz już często mieszając, bo chutney będzie dość gęsty, gotujemy go jeszcze ok. 10 minut
- przekładamy chutney do wyparzonych słoików i zamykamy je szczelnie (można odwrócić do góry dnem)
- dajemy naszemu smakołykowi co najmniej dwa tygodnie, żeby „dojrzał”
Choć, hmmmmm …., u nas jest jedzony już, bo Pan Mąż powiedział, że jest pyszny i trudno się mu oprzeć 🙂
Mieszanka słodko-kwaśno-pikantna i do tego piękny kolor sierpniowego lata. Skusicie się?
Ciumaski ♥♥♥
Share this Post