ZBROJA SIŁY

ZBROJA SIŁY

In Życie Po Babsku by Basia15 Comments

Coś mi ostatnio zaczęło skrzypieć i stukać w organiźmie, a moje, do tej pory przyzwoite, karoseria i podwozie, zaczęły łapać ślady rdzy. Najpierw więc musiało minąć kilka tygodni, żebym poszła po rozum do głowy. Potem minęło kolejnych kilka, żebym poszła do znawców tematu, czyli doktorów. Potem zaś złapałam załamkę, bo zrozumiałam, że model ze mnie nie najnowszy i nowszy nigdy już nie będzie. Co najwyżej mogę otrzymać plakietkę „dobrze się trzyma” i być jak te auta zabytkowe, które dostają specjalną rejestrację, ich utrzymanie w dobrym stanie sporo kosztuje i wszyscy patrzą na nie z podziwem, że jeszcze jeżdżą.

Usiadłam więc w mentalnej zadumie i TAK mnie trzyma już kilka dni, że nawet blog zamilkł i fanpejdż ledwo dyszał, dopóki nie zaglądnęła na niego Gwiazdka, czyli nowy superspider mojej Córki. Zaduma zaś doprowadziła mnie do ZBROI SIŁY, w której spaceruję i śpię od wielu lat.

W ramach naprawy mojej spersonalizowanej karoserii, jedna z pań lekarek przeprowadziła ze mną solidny godzinny wywiad na temat mojego trybu życia. Podsumowała go błyskotliwie: z tego co słyszę, żyje pani w dużym stresie i to też może mieć wpływ na pani dolegliwość. Moja ekspresowa riposta była równie błyskotliwa: proszę panią, to czego teraz doświadczam, to nie jest stres, bo już poznałam czym jest prawdziwy stres, gdy moje malutkie dziecko miało operowaną wrodzoną wadę, teraz to jest NIC, a nie stres.

Jaka mądra odpowiedź wydarła mi się z piersi, jaka silna, twarda i dzielna się poczułam przez  15 … sekund. Moja zbroja siły zadziałała jak zawsze bez zarzutu. To co na zewnątrz pozostało twarde i pancerne, ale środek był cielesny, miękki  i delikatny. Uronił w samochodzie łzę, wymusił pierwszeństwo na skrzyżowaniu, zapomniał kupić papier toaletowy, gdy po drodze wpadł jeszcze po codzienne zakupy. A później w domu schował się w zbroję i szorstko oznajmił rodzinie, że nic wielkiego się nie dzieje, owszem problem jest, ale nie ma chęci na rozmowę o tym.

W życiu trzeba mieć twardy tyłek? W życiu trzeba być twardą, bo inaczej wejdą ci na głowę? Jak tylko wyczują, że jesteś miękka, to cię wykorzystają? Nie odsłaniaj swoich miękkich punktów?

Pewnie trochę tak, ale wiele z nas tak bardzo przyzwyczaja się do życia w twardym pancerzu, że przestajemy go ściągać, choćby na noc, a z biegiem czasu zrasta się z nami i nie wiemy już jak się go pozbyć.

Ileż razy w życiu usłyszałam od dobrych ludzi i przyjaciół słowa „dasz radę, bo TY jesteś silna”. No pewnie, myślałam z dumą, jasne, że twarda ze mnie babka. Takie słowa znieczulają idealnie. Poobijani, poranieni idziemy do przodu, choć bardzo potrzebujemy plasterka.

I jeszcze to przekonanie, że sama sobie zgotowałam ten los. A może raczej moja zbroja. Zachciało mi się być Avengersem,  z całą dobrocią inwentarza? To mam za swoje. Aktorzy wiedzą, że łatwiej wejść w jakąś rolę, niż później z niej wyskoczyć. Właściwie nie wiem, dlaczego coraz mniej mi się to podoba i chcę stać się zwykłą obywatelką w spódnicy, albo wymiętolonych dżinsach. Czasem Jęczącą Martą, Smerfem Marudą, hipochondryczką i egoistką.

Zbroję ściągam powoli, po kawałku, a świat nie zawsze uśmiecha się do mojej nowej wersji, bo ludzie wolą mieć przy sobie fighterkę, która z uśmiechem przyjmie kolejne wyzwanie i weźmie na klatę całą krytykę. Czasem świat strzela focha, czasem się łasi i mówi, przytul mnie, bo jestem biedny i potrzebuję twojej siły, a czasem chce zwrócić na siebie uwagę chorobą, problemami i setką pytań.

Ale jeśli jesteś choć trochę jak ja i masz już dość swojej zbroi siły, nie wierz mu. Obrażony, sfochany świat z problemami, które TY MUSISZ mu pomóc rozwiązać to oszust, który walczy o swoją wygodę. Uśmiechnij się do niego, tym razem Ty klepnij go w ramię i nie daj się wciągnąć w dyskusję o Twoim prawie do życia bez zbroi, prawie do delikatności, wrażliwości i budowania swojej przestrzeni.

Wczoraj był dobry wieczór z moją przyjaciółką Alą, dobrym winem, które zawsze Ala przynosi i cukiniowym spaghetti z czosnkiem, które przygotowałam na szybko. Wieczór z babską przestrzenią do rozmowy o naszym ŚWIECIE, o zbrojach, które nosimy i ściągamy po kawałku.  I choć dzielą nas kilometry, a w realu możemy się spotkać tylko czasami, to zawsze jest tak, jakbyśmy rozmawiały dopiero wczoraj. Szczęściara ze mnie, prawda?

Ściskam bardzo po babsku, wciąż jeszcze w lekkiej zadumie, już trochę lżejsza, niż jeszcze wczoraj.

♥♥♥

Barbara Lew

Share this Post