ŚCIANA ZE STARYCH DESEK, czyli SPEŁNIONE MARZENIE BABOWNI

In Babowniowe Inspiracje by Basia32 Comments

Szperaczka ze mnie i ściana ze starych desek marzyła mi się już długo. Kiedy 25 lat temu budowaliśmy dom, w miejscu gospodarstwa moich dziadków nie przyszło mi nawet na myśl, żeby ocalić jakieś drewno ze stodoły. Inne czasy, inna świadomość, inna moda … A trzeba było znaleźć miejsce dla tych wszystkich cudnych rupieci, którym można zawsze dać drugie życie. No ale mądra Polka po szkodzie. W końcu  jednak udało się znaleźć tanie stare deski ze stuletniej stodoły. Suche, piękne i zdrowe. Z dziurami po gwoździach i sękami. Miły pan, który je nam sprzedał cieszył się, że ma je z głowy 🙂 A my się cieszyliśmy, że mamy je na głowie 😀 To znaczy cieszyłam się głównie ja 😀

Zależało mi, żeby deski były pociemniałe ze starości w naturalny sposób. Chciałam jak najwięcej tej natury zachować, dlatego deski zostały wyszczotkowane i wyszlifowane szlifierką taśmową, tak, żeby zdjąć siermiężną i bardzo brudną warstwę zewnętrzną i wygładzić je na tyle, aby nie wbić sobie w dłonie drzazgi. Po namyśle, dyskusji i kłótni osiągnęliśmy porozumienie i zgodziliśmy się, że deski pozostaną surowe i będą się starzały w sposób naturalny. Są poszarzałe, sękate, popękane i piękne 🙂

Mąż zrobił też piękną w swojej prostocie półkę pod lustro, na której stanęły metalowe drobiazgi. Samo lustro zostało umieszczone w ramie prawie stuletniej, w której mieszkała kiedyś Maryja i słuchała próśb mojej babci.

Po wieszak, ławeczkę i lampy (których tu nie widać niestety) wpadliśmy do IKEI.  Bardzo ładnie wpasował się nam w nasz projekt zestaw PORTIS i ciemnoszare lampy HEKTAR. Ławeczka z półką na buty dostała jeszcze dodatkowe wzmocnienia z drewna po bokach i drewniane siedzisko (to jedyna zawoskowana bezbarwnym woskiem do antyków rzecz, ale mąż uparł się, że wosk zabezpieczy nasze pupy przed drzazgami). Zegar kupiłam za grosze w Lidlu i przemalowałam czarnym, matowym sprayem na czarno.

Na początku obawialiśmy się połączenia różnych odcieni drewna, ale uznaliśmy, że w pomieszczeniu tak bardzo eklektycznym, które łączy stare i nowe, będzie to dodatkowy „smaczek”. Rama po obrazie Babci Antoniny została tylko przetarta ściereczką do drewna, a wszystkie sczerniałe słoje zostały zachowane. Szare i czarne metalowe detale i grzejniki, jak i ciepło-szare ściany spinają wszystko w całość.

Szafeczka z PRL, o której pisałam TUTAJ trafiła do tego przedpokoju trochę później i wpasowała się w spokojny klimat tej części domu, a w kolejce czeka na renowację piękny Singer, który ma już tutaj swoje miejsce. Chcemy zrobić to po swojemu, a to wymaga czasu i cierpliwości.

🙂 I pewnie tyle o starych deskach. Jeżeli rozważacie ten materiał, to warto zaryzykować. Stare deski są zwarte i suche, bardzo miłe w dotyku. Mają swoją duszę. Nie mogą jedynie być spaczone, chyba, że wasz projekt to dopuszcza 🙂 Zachęcam do pozostawienia desek „surowych”, bo są wtedy naturalnie matowe i mieszają się w nich chłodne i ciepłe tony.

Dziękuję ARCHIDECK TEAM, że mieliście cierpliwość dla moich fanaberii i zrobiliście kawał dobrej roboty, żeby moją chaotyczną wizję przekuć w rzeczywistość 😀 I mojemu mężowi, który dzielnie mi te deski „oswoił”, po tym jak już w nie uwierzył 🙂

A ja ruszam dalej, do kuchni, która też powoli dostaje nowe kolory. Tablicówka i wielka ściana czekają na siebie 🙂

Dobrego i słonecznego weekendu 🙂

Ciumaski ♥♥♥

Barbara Lew

Share this Post