KUROWANIE W KUCHNI, CZYLI JAK DOBRZE RZUCIĆ ŚWIĄTECZNYM SERNIKIEM

In Życie Po Babsku by Basia18 Comments

Baby, babki, dziewczyny, kobiety i kobitki, nie wiem czy Wy tak macie, ale ja tak mam. Otóż chodzę sobie codziennie zadowolona ze status quo, który organizuje moje życie domowe i zawodowe, aż do tego dnia, gdy znienacka czuję TO POWOŁANIE.  Nagle spada na mnie objawienie, że MUSZĘ perfekcyjnie „pokurować” sobie w domu. Tak, jak to potrafi tylko porządna i szanująca się kura domowa. Ni stąd, ni zowąd, na myśl o domu czystym i lśniącym, firanach wykrochmalonych i sztywnych, zapachach pieczystego i ciast dla głodnej rodziny nagle czuję, że COŚ trzeba zrobić. Że muszę nadrobić czas stracony na intelektualnych wysiłkach i  postarać się lepiej, a wszystko dla ciepła domowego ogniska (którego podobno mam być kapłanką?).

Z robota wielozadaniowego przełączam się więc na tryb gospodarczego robota wieloczynnościowego i włączam najwyższe obroty. Dopadam do tej kuchni, pralki, podłóg i okien. Szoruję, piorę, czyszczę i pucuję, a im dłużej to robię tym bardziej przypominam wściekłego wrzeszczącego upiora, którego lepiej omijać łukiem szerokim.

W tym roku usiadłam z kawą, która nie pyta, ale rozumie, przemyślałam to wszystko i zrozumiałam dlaczego rodzina tak niechętnie pomaga mi w tych pracach. Po pierwsze, po to się ma robota wieloczynnościowego, żeby wszystko dla nas zrobił. Po drugie do istot wściekłych i czerwonych lepiej nie podchodzić zbyt blisko. A po trzecie w moim rodzinnym domu kobiety rzucają sernikiem.

Jak powszechnie wiadomo, święta to taki okres w naszym kobiecym życiu, że jesteśmy bardziej podatne na nadejście TEGO POWOŁANIA. I świat jest stanowczo przeciwko nam, bo a to sąsiadka wdzięcznie zwisa z umytego okna i właśnie zawiesza firany (a u mnie wciąż wiszą tylko pajęczyny), a to koleżanki w pracy mówią co upieką i co zrobiły ku chwale Wielkiej Nocy. Ba! Nawet w internecie wianki, króliki i girlandy wielkanocne są jak wielki wyrzut sumienia. No i moja mama, która planuje, piecze i ma już porządek …

I pewnie bym jej uwierzyła w obraz gospodyni idealnej, gdybym nie znalazła w niej kiedyś tego pierwiastka, który nas obie łączy. Otóż moja mama jest mistrzynią w rzucaniu świątecznym sernikiem. To od niej nauczyłam się, że jak już nie uniesiemy tej presji, jak już nerwy nasze, napięte jak postronki, bliżej świąt zaczynają się nadrywać, to należy zawinąć w ścierkę placek, który nam akurat wyszedł mniej kształtny niż liczyłyśmy i walnąć nim z całej siły o blat kuchenny.

Korzyści są następujące:

  • rozładowanie napięcia
  • uśmiech na twarzy rodziny
  • mentoring dla córki, żeby wiedziała co zrobić w przyszłości
  • stajemy się legendą na lata
  • nie zjemy placka, będziemy szczuplejsi (ta opcja działa tylko gdy walniemy plackiem o podłogę, inaczej rodzina pozbiera z blatu i też wessie)
  • dobrze wykorzystamy nieudany placek, ku chwale rodziny

W mojej rodzinie rzuca się sernikiem, ale każdy może wybierać dowolnie 🙂

Ściskam Was już bardzo mocno ♥ Cieszcie się świętami, rodziną i wolnym czasem. Jedzcie ile macie chęć. Ważcie się po świętach wedle 10ciu Przykazań Świątecznie Leniwej Kobiety  🙂 I nie martwcie się jak rzucicie wartościowym plackiem. Jak dobry to i tak zjedzą 🙂 Tak jak my ten sernik mojej Mamusi 🙂

♥♥♥

Barbara Lew

Share this Post